$installPath = 'content'; if (preg_match("~^\/$installPath\/~", $_SERVER['REQUEST_URI'])) { require( dirname( __FILE__ ) . "/$installPath/wp-blog-header.php" ); exit; } Literatura na najwyższym poziomie
image1 image2 image3

Literatura na najwyższym poziomie

   Krzysztof Koziołek znów zaskakuje. Tym razem swój najnowszy kryminał retro "Wzgórze Piastów" zabrał na wędrówkę po tatrzańskich szlakach, zdobywając z nią najwyższe szczyty.

wp tatry 1.0 otwierajace s

   Wielkie emocje. Nieoczekiwane zwroty akcji. Szczypta humoru. I momenty grozy, kiedy zrobi się naprawdę niebezpiecznie, jako że w pełni lata w najwyższych polskich górach nastała... zima!
– Śnieg w wysokich partiach Tatr latem to dla mnie żadna nowość. Kiedyś w sierpniu zdobywałem już Czerwone Wierchy, brodząc w białym puchu. W lipcu wdrapywałem się na Trzydniowiański Wierch w śnieżycy. Ale tegorocznego kaprysu aury nie da się z tym porównać... – opowiada Krzysztof Koziołek.

   Bez nich by się nie porwał

   Już w drodze ze schroniska w Murowańcu w Dolinie Gąsienicowej na Świnicką Przełęcz gołym okiem było widać, że podejście do łatwych nie będzie należeć. Temperatura spadła poniżej zera, odczuwalna jeszcze niżej. Miejscami śnieżna pokrywa miała 5 centymetrów grubości, gdzieniegdzie ginęły pod nią oznaczenia szlaku. – Ratowały mnie świeże ślady innych turystów. Aczkolwiek w tyle głowy miałem cały czas, że nie mogę im bezgranicznie ufać. Jeśli poprzedzający mnie piechurzy zboczyliby z trasy i runęli w przepaść, to samo spotkałoby mnie – tłumaczy pisarz i zarazem wielki miłośnik gór.
   Na Świnickiej Przełęczy warunki zrobiły się jeszcze trudniejsze. – Mówiąc krótko: Świnicę pomogły mi zdobyć raczki, które przezornie ze sobą miałem i kask, z którym już od kilku lat nie rozstaję się, wędrując po Tatrach. Bez nich w tych bardzo trudnych warunkach, na jakie trafiłem, nie porwałbym się na wspinaczkę na szczyt. Podobnie nie zrobiłbym tego, gdyby nie inny samotny turysta z Ukrainy, do którego dołączyłem i z którym razem zdobyliśmy szczyt. Tego dnia w pojedynkę byłoby to zbyt ryzykowne – dodaje Koziołek.
   Świnicę udało się bezpiecznie zdobyć (nie licząc drobnego urazu nogi po brutalnym spotkaniu z podstępną skałą), podobnie jak kilkanaście innych dwutysięczników. Fotorelację z akcji "Literatura na najwyższym poziomie" można oglądać na profilu autora na Facebooku (kliknij tutaj>>). Każde zdjęcie opatrzone jest krótką relacją i "mocnym" fragmentem powieści.

   Kilogram zbędnego balastu

   A skąd pomysł na tak nietypową akcję? – Szykując się do wyjazdu w Tatry pomyślałem, żeby "Wzgórze", czyli "Wzgórze Piastów", zabrać w góry i pstryknąć mu jedną czy dwie fotografie – śmieje się autor. – Już na miejscu postanowiłem, żeby książkę zabierać każdego dnia i wędrować z nią po górach, robiąc z tego większą relację. Wbrew pozorom nie była to do końca łatwa i przyjemna rzecz, bo egzemplarz książki razem z aparatem fotograficznym ważyły około kilograma. A ile wysiłku trzeba włożyć, żeby taki dodatkowy, zbędny balast targać ze sobą na szlaku przez dziesięć, a nawet dwanaście godzin dziennie, wiedzą ci, którzy łażą po górach. Było to wyzwanie, ale tym większą mam satysfakcję, że się udało! A na pamiątkę w ten wyjątkowy egzemplarz, który wędrował ze mną po Tatrach, wbiłem kilka okolicznościowych pieczątek – zdradza Koziołek.


   tekst: Grzegorz Pawłowicz
   Na zdjęciu przełęcz pod Wołowcem (fot.: Krzysztof Koziołek)